Raport z ukąszenia Poecilotheria rufilata 5DC.

Raport z ukąszenia Poecilotheria rufilata 5DC.

Jeśli już tu zajrzałeś to proszę pamiętaj - ptasznik to nie zabawka! Przy kontakcie z nim lub obsłudze terrarium ZAWSZE używaj pensety. Kontakt bezpośredni może zakończyć się tak jak w opisanym niżej przypadku lub gorzej. 

Geneza całej sytuacji jest banalna - swego czasu odkupiłem sporą grupę podrostków rożnych gatunków i po pewnym okresie przyszedł czas na sprawdzenie ich płci. Motywacją do tego było to, że za chwilę miała odbyć się terrarystyczna giełda we Wrocławiu - jak później się okazało - bardzo pechowa. Przygotowywanie oferty zacząłem od przesortowania, wysexowania i spisania podrośniętych osobników. Z początku wszystko szło gładko - Grammostola, jakaś Bracha, Holothele, jedna Poe, później kolejna i kolejna aż przyszedł czas na jedną z ostatnich sztuk - Poecilotheria rufilata, około 5cm samego ciała. Płeć wszystkich pająków zawsze sprawdzam poprzez złapanie ich za karapaks w palce. Niestety tym razem natłok pracy połączony z brakiem czasu oraz związany z tym pośpiech doprowadziły do ukąszenia. Podczas próby sprawdzenia płci osobnik zaczął dynamicznie poruszać wszystkimi odnóżami, nieodpowiedni, niepewny chwyt pozwoliły mu się odwrócić i zatopić pazury jadowe w kciuku mojej prawej dłoni. Stało się to parę minut przed godziną trzynastą dnia 25/04/2015r. Sam moment ukąszenia był stosunkowo długi - trwał kilka sekund. Dopiero silne dmuchnięcie w stronę pająka pozwoliło mi na uwolnienie się z bolesnego ukłucia.



Po tym incydencie niezwłocznie zamknąłem pająka w jego pojemniku po czym poinformowałem wszystkich domowników, że zostałem ukąszony. Moja rodzina jest dość dobrze doinformowana więc wymówienie nazwy Poecilotheria w ich obecności wystarczyło. Pierwsze i najważniejsze działanie po ukąszeniu jest zawsze jedno - zachować spokój! Tak właśnie uczyniłem, bez większych emocji zasiadłem przed moją mini apteczką, którą przygotowałem sobie po wcześniejszych ukąszeniach, których przeżyłem w mojej karierze dwa (Avicularia laeta oraz Stromatopelma calceatum). W ciągu pierwszych dziesięciu minut po incydencie zażyłem dwie rozpuszczalne tabletki wapna o mocnym stężeniu oraz lek przeciwalergiczny o nazwie Zyrtec. W ciągu kolejnych piętnastu minut zażyłem dwie kolejne dawki wapna. Z informacji, które posiadam wapno łagodzi objawy alergiczne. Prawdopodobnie powinno być zażywane regularnie, a nie jednorazowo w dużej dawce ale tonący brzytwy się chwyta. Nie zdezynfekowałem miejsca ukąszenia wodą utlenioną, której niestety brakło w mojej apteczce. Pamiętaj - nie jestem lekarzem! Tą opcję leków wybrałem sam i na własną odpowiedzialność. Jestem alergikiem - mam alergię na sierść psa i kota, różne pyłki traw i drzew itd. niestety nie wiem czy mam alergię np. na jad osy czy ptasznika. W tym momencie było to wszystko co mogłem zrobić i co robiłem w przypadku poprzednich ukąszeń. Objawy po ukąszeniu P.rufilata były całkowicie inne niż w przypadku S.calceatum, których siła jadu w towarzystwie terrarystycznym jest do siebie porównywana. W ciągu pierwszej godziny opuchlizna kciuka stopniowo rosła. Finalnie zakończyło się na spuchnięciu wszystkich palców oraz całej dłoni, która stała się również sina.



Nie wystąpił opisywany przez wiele ludzi palący ból, który natomiast występował w ogromnym natężeniu po ukąszeniu S.calceatum. Do końca dnia opuchlizna delikatnie odpuściła, ręka była nadal bardzo czerwona i obolała. Przed pójściem spać zażyłem jeszcze jedną tabletkę wapna. W środku nocy obudził mnie okropny skurcz łydek - bardzo bolesny i długi. Przy takiej sile skurczu rozmasowywanie czy rozciąganie nic nie daje - trzeba po prostu to przecierpieć. Kiedy ból ustąpił udało mi się zasnąć i bez większych atrakcji dociągnąć do rana. Pobudka o szóstej rano i jedziemy na giełdę z nadzieją, że nocny skurcz i obolała ręka to jedyne pozostałości po ukąszeniu. W trakcie prowadzenia samochodu skurcz złapał mnie ponownie - tym razem w pachwinie. Nie chcielibyście (a może chcieli :D) widzieć mojej miny w tym momencie. Na całe szczęście ból odpuścił bardzo szybko. Na giełdę razem z Tyśką dotarliśmy na czas. W tym momencie rozpoczął się mój horror - nasilenie skurczy po dwóch godzinach prowadzenia samochodu było ogromne. Każda próba rozmowy z potencjalnym klientem kończyła się, aż zwijaniem z bólu. Skurcze następowały jeden po drugim, bez końca, z ogromną siłą w każdym miejscu ciała. Dłonie, ręce, klatka piersiowa, stopy, łydki, okolice żeber, szczęka - te wszystkie miejsca były aż obolałe od nieustających skurczy. Podczas trwania giełdy z pomocą przyszedł Mariusz A. który podał mi magnez o silnym stężeniu. Wydaje mi się, że był on pomocny ale dopiero po kilku godzinach kiedy tabletka się rozpuściła. Z ogromnym trudem i w okropnej męczarni ale jakoś przeżyłem okres giełdy. Na całe szczęście w drodze powrotnej magnez już chyba działał bo skurcze ustały - przez dwie godziny podróży złapały mnie cztery może pięć razy. Po powrocie do domu i chwili odpoczynku zauważyłem objaw, którego sam się wystraszyłem bo nigdy wcześniej go nie miałem i u nikogo nie widziałem. Duże zasinienie w kształcie grubej kreski od dłoni aż za łokieć (widoczne na kiepskim zdjęciu).




Po dłuższym zastanowieniu się i nacisku ze strony Martyny postanowiłem, że pojadę do szpitala z wizytą w dwóch celach - uzyskania potencjalnej pomocy i z ciekawości sprawdzenia wiedzy lekarzy na pogotowiu. Po wejściu na pogotowie podeszliśmy do okienka - standardowa procedura czyli pytania co się stało itd. Jakie było zdziwienie w oczach pielęgniarek po poinformowaniu ich, że zostałem ukąszony przez ptasznika - tak z grubej rury :) Po pięciu minutach do pokoju lekarskiego zaprosiła nas młoda lekarka. Stan wiedzy zerowy - przy nas szukała informacji w internecie co może zrobić i co może się wydarzyć. Pierwsi poinformowaliśmy ją jakie są objawy po takim ukąszeniu i jakiej pomocy oczekujemy. Po kilku minutach kopania po intenecie pani doktor poinformowała mnie, że 3% ukąszeń pająków kończy się śmiercią. Starałem się jej wytłumaczyć, że ptasznik to oczywiście pająk ale oprócz nich jest jeszcze wiele innych, które są odpowiedzialne za zgony o których czyta. Nieugięta doktor powiedziała, że zostaję na obserwacji w szpitalu - nie wyraziłem na to zgody! Przecież w poniedziałek musiałem pakować paczki dla klientów :P W tym momencie zostałem poinformowany, że jeśli nie zostanę w szpitalu istnieje ryzyko śmierci! Musiałem podpisać zaświadczenie, że zostałem uświadomiony, że mogę zejść z tego świata i opuszczam szpital na własne życzenie. Dodatkowo pani doktor zaproponowała mi dwa zastrzyki. Jeden to jakaś bzdura, niestety nie pamiętam czego dotyczył - nie wyraziłem na niego zgody, drugi to steryd przeciw wstrząsowi anafilaktycznemu - na niego wyraziłem zgodę na wszelki wypadek. Dodatkowo poprosiłem ją o podanie mi leków rozkurczowych - uzyskałem informację, że nie posiadają w szpitalu takich środków (padłem w tym momencie). Lekarka wypisała mi na nie receptę - lek nosił nazwę Mydocalm miałem go brać dwa razy dziennie, rano i wieczorem. W tym momencie od razu napiszę, że ten lek wydaje się być bardzo dobry bo skurcze ustały - pojawiały się już tylko sporadycznie w nocy. Wróciliśmy do domu, pośmialiśmy się chwilę z sytuacji w szpitalu i poszliśmy spać. Noc udało się przeżyć bez większych ekscesów - jeden czy dwa skurcze. Kolejny dzień to już tylko silny ból mięśni dłoni - aż do godziny około osiemnastej kiedy to wystraszyłem się najbardziej. Czułem się tak jakby na klatce piersiowej położono mi bardzo ciężki klocek betonu. Cała klatka piersiowa była mocno zaczerwieniona i gorąca. Złapanie tchu pełną piersią było dość problematyczne. Każdy ruch kończył się dusznością i brakiem powietrza. Jedyne co pomagało to leżenie pod kątem czterdzistu pięciu stopni bez ruchu. Po dwóch godzinach siedzenia w takiej pozycji usnąłem. W nocy kiedy się obracałem podczas snu od razu budziła mnie duszność. Musiałem od nowa kłaść się w opracowanej bezpiecznej pozycji. Rano na szczęście problemu już nie było. W tym momencie w sumie raport można zakończyć - przez kolejny tydzień objawy to nadal silny ból mięśni dłoni, lekka opuchlizna, rzadkie skurcze, i drętwienie palców prawej i lewej ręki.

Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że cały incydent jest wynikiem mojej nieuwagi i pośpiechu. Nikomu nie życzę podobnych przeżyć - nie jest to nic ciekawego. Myślę, że każda osoba, która widziała mnie podczas trwania giełdy może potwierdzić jak zwijałem się z bólu.

ps. żyję i mam się dobrze :)

Napisane 2015-07-05 przez Morph 5 85128

Related articles

Karmienie ptaszników - co, czym, kiedy i jak

Czym karmić ptasznika - krótki poradnik dla początkującego!

Pierwszy pająk, czyli - co, dla kogo i dlaczego

Jakiego ptasznika wybrać na początek? Ten artykuł odpowie na Twoje wszystkie pytania!

5 komentarze

  • Marcin Kostka

    Marcin Kostka 2022-10-23

    Witam
    Już trochę minęło od postu. Bardzo się cieszę, że są w internecie takie raporty. Jestem ratownikiem medycznym jeżdżącym w ZRM, wiec u może w związku z 14 letnim stażem dodam coś od siebie.
    1. Nie ma co oczekiwać od ochrony zdrowia, że po przyjeździe kogoś ukąszonego przez pająka powiedzą „ok świetnie, wszystko wiemy i działamy”. Na pewno pomyślą „co za człowiek jakieś pająki hoduje. Jemu psychiatra potrzebny”. Niewiedza wiąże się tu raczej z brakiem zarejestrowanych przypadków, bo ile ich jest 1-2 na rok? Ja nie jechałem ani na sorze, gdzie pracowałem nie spotkałem się z nikim kogo by ukąsił pająk.
    2. Wstrząs anafilaktyczny - każdy z hodowców jadowitych okazów powinien znać: objawy niepokojące tzn duszność, obrzęk w okolicy krtani, świszczący oddech, obrzęk języka - to jest niepokojące. Wysypka, świąd już mniej. Zastanawia mnie ten skurcz mięśni - fascynujące dla mnie jest to co opisałeś z wędrującymi skurczami
    3. Co do leków: wapń ? Mit, wystarczy poczytać badania z 2021r
    4. I teraz co ja mam w mojej apteczce przy pająkach: adrenalinę (lekarz rodzinny bez problemu wypisze ampulkostrzykawke) koszt ok 30-50 zł, można mieć clemastyne-wysypka świąd. No i sterydy: Corhydron.
    4. Przykład: mężczyzna lat 40 ukąszony przez szerszenia okolica czoła. Objawy: obrzęk krtani, języka, saturacja ok 80%. Podano Adrenalinr, Corhydron, płyny dożylnie. Po około 15 minutach pacjent z saturacja 97%, obrzęk się zmniejszył znacząco.
    Moim kolegom którzy mówią, że dziwią się, że hoduje pająki zawsze mówię: ile jest pogryzień przez psy, a ile ukąszeń przez pająki?
    Pozdrawiam !
  • Robert Krajewski

    Robert Krajewski 2021-12-22

    Może następnym razem założyć rękawiczkę ochronną...może nie zbyt wygodna ale uchroni przed ukąszeniem a domyślam się że masz wiele gatunków.
  • Andrzej Komin

    Andrzej Komin 2021-07-06

    To nieźle
  • Oskar Wyrzykowski

    Oskar Wyrzykowski 2020-07-13

    hmm może lepiej zrobić badania i sprawdzić czy ma się uczulenie na jad osy czy tam pszczoły ? Miałes lub dalej masz doczynienia z duża ilością ptaszników z jadem silnym i słabym, nieznając czy ma sie uczulenie na jad osy mogło to się również skończyć natychmiastową smiercią.
  • Kacper Cioroch

    Kacper Cioroch 2020-04-30

    Może lepiej by było zażyć tabletkę magnezu rozpuszczalną w wodzie ? Płyn szybciej rozprowadza się po organizmie i może by szybciej zadziałał ? Wiem na pewno że tak się robi w przypadku cukrzycy,często zamiast jakiegoś cukierka pije się sok żeby się cukier szybciej rozprowadził po organizmie. Pozdrawiam :)

Zostaw komentarzZostaw odpowiedź

Musisz być zalogowany by napisać komentarz.